niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział III

Witam moi mili! To co? Niedługo święta! Jak przygotowania, trwają w najlepsze? Ja wprost uwielbiam ten magiczny czas. Ogólnie Boże Narodzenie, to najlepsza pora roku! Z tej okazji chciałabym Wam życzyć naprawdę rodzinnych świąt. Dla tych piszących opowiadania również dużo weny i masy wiernych czytelników. A teraz zapraszam na rozdział. Nieskromnie powiem, że bardzo go lubię! 
________________________________________________________________
               - Zamknij usta, bo wyglądasz zupełnie jak karp- zaśmiała się Patrycja pochłaniając  tosty z serem.
- Mówiłaś coś?- żachnęła się Alicja, ale Patrycja machnęła tylko ręką i upiła łyk kawy.- No ja myślę- dodała.- Na ile przyjechałaś?
- Zależy jak długo ze mną wytrzymasz- uśmiechnęła się blondynka.- A tak poważnie, wracam we wtorek- odpowiedziała Patrycja, a Alicja zmarszczyła brwi.
- Krótko- odparła dolewając sobie herbaty z dzbanka.- Z czego się cieszysz?- zapytała widząc rozbawioną znajomą.
- Najpierw napij się herbaty- zażądała.
- Nie rozumiem po co?- Alicja przyglądała się podejrzliwie blondynce.
- Po prostu się napij, proszę- z powagą odpowiedziała Patrycja. Gdy Ala miała już w ustach płyn i właśnie miała go przełknąć, Patrycja podsunęła jej pod nos gazetę. Zielonooka wypluła herbatę.- I o to mi chodziło!- zaśmiała się Patrycja.
- Co to kurwa ma być?!- wykrzyknęła rozłoszczona.
- Ala, spokojnie- powiedziała.- Tylko mi nie mów, że przeszkadza ci twoje zdjęcie w gazecie. I to nie z byle kim- dodała wyraźnie rozbawiona.- Fabregas- zacmokała. – Skąd Ty go w ogóle znasz?- spojrzała podejrzliwie.
- Zamknij się- warknęła.- Jego siostra mnie z nim poznała. Z nim, Pique i Xavim.
- O co ci chodzi? Tylko mi nie mów, że masz romans z jakimś piłkarzem z innego klubu i mógłby być zazdrosny o to- ruchem głowy wskazała zdjęcie w gazecie.- No chociażby z jakimś z tego...- pstryknęła palcami usiłując sobie przypomnieć.- Jak oni tam mają?
- Zapewne chodzi ci o Real- odpowiedziała Alicja z pogardą w głosie.
- No właśnie!- klasnęła w dłonie.- Miałam to na końcu języka!- zawołała.- Ala, jest coś na rzeczy?- spytała widząc zakłopotaną minę znajomej.
- Herezje- odpowiedziała Alicja, próbując zebrać myśli.- Poza tym, Cesc to tylko mój przyjaciel- zmarszczyła brwi.
- Tak się tylko mówi- zanuciła Patrycja.- Przyjaciel, przyjaciel. A potem zobaczę w gazecie informacje, że bierzcie ślub- dodała śmiejąc się cicho.
- Nie przesadzaj. Po prostu nie lubię plotek- powiedziała próbując mówić przekonująco.
- To czemu rano przynieśli ci tą gazetę? Chyba, że jacyś mili sąsiedzi- zaśmiała się Patrycja.
- Subskrybuję prasę, lubię wiedzieć, co dzieję się w mieście. Ale akurat te rubryki omijam. Tym bardziej, że ostatnio pokazuję się w takim, a nie innym towarzystwie. Powinnam tego unikać. To nie wpłynie dobrze na moją karierę- pokręciła ze zrezygnowaniem głową.
- Daj spokój, trzeba odróżniać życie prywatne od zawodowego- powiedziała, a Alicja uniosła jedną brew do góry.- Oj no, doskonale wiesz o co mi chodzi.
- Słuchaj, muszę być poważną osobą, ludzie muszą mnie szanować.
- Całe życie byłaś poważna. Zawsze grzeczna i poukładana. I poza tym może sobie kogoś znajdziesz. Takiego piłkarza- Patrycja zrobiła rozmarzone oczy.- Wtedy praca nie będzie ci kompletnie potrzebna- mówiła.- Znaczy się, znając twoje ambicje- poprawiła się natychmiast.- A sama już nie wiem- podsumowała zrezygnowana.


*
            - Jestem- mruknęła Alicja siadając przy stoliku, który ustawiony był na zewnątrz kawiarni.- Nawet się do mnie nie odezwiesz?- spytała, gdy mężczyzna siedzący przed nią cały czas milczał.- Cholera, Sergio, mów co chciałeś. Nie mam czasu, mam ważnego gościa.
- Ważniejszego ode mnie?- zapytał z wyrzutem.
- Nie zaczynaj znowu- jęknęła wywracając oczami.
- Przeglądałaś prasę?- zapytał ostro i zacisnął usta, jak to miał w zwyczaju, gdy coś szło nie po jego myśli.
- A to cię boli- zaśmiała się cicho Alicja.- Pewnie, że przeglądałam. Daj spokój, przecież nigdy nie ukrywałam, że mam słabość do Katalończyków- zażartowała, ale Sergio wziął to do siebie.
- Nie jesteś w porządku- warknął zły nachylając się do Alicji.
- Zdradzę ci sekret kochasiu- szepnęła.- Ty też nigdy nie byłeś święty.
- Załóż z powrotem ten cholerny kapelusz- warknął.
- Nie będę się ukrywać- oznajmiła.- Ale jeśli tobie to przeszkadza, to nie ma sprawy. Nie musimy się widywać. Mi nie zależy.
- No pewnie wolisz te barcelońskie...- mamrotał wściekły, ale nie dokończył.
- Zanim pójdę- zaczęła Alicja i chwyciła swoją torebkę szykując się do wyjścia.- Zdradzę ci jeszcze jeden sekret, Sergio- powiedziała.- W tych okularach wyglądasz na jeszcze większego frajera- mruknęła mu do ucha i odeszła.
- Szmata- mruknął sam do siebie, gdy Alicja zniknęła za rogiem. Natychmiast zbeształ się za to określenie, wcale nie miał złego zdania o Ali.

*
            - Ala, masz taką piękną, bladą cerę- zachwycał się Iniesta, gdy siedzieli w ogrodzie Fabregasa.
- Wzajemnie- zaśmiała się.
- Wszyscy wiemy Andres, że w ten sposób szukasz sobie bratnich dusz- mówił Xavi.
- A pamiętacie zeszłe prezenty bożonarodzeniowe?- zawołał Pique.- Wiesz, Ala, wedle zasady daj prezent, na który ta osoba nigdy by sobie nie pozwoliła...
- Wasze rodziny na pewno mają nie lada orzech do zgryzienia w każde święta- wtrąciła Ala.
- Coś w tym chyba jest- zamyślił się na chwilę Pique.- W każdym bądź razie kupiliśmy mu pakiet do solarium. Andres nie skorzystał, ale wszyscy w szatni byliśmy przekonani, że to Fabregas mu zabrał i to on skorzystał.
- Odczepcie od mojej karnacji, jasne?- oburzył się Fabregas.- Nie jest wcale taka ciemna!
- Spokojnie, Cesc, skarbie- zaśmiał się Pique głaskając Fabregasa po głowie.- Nie złość się, bo złość piękności szkodzi.
- Weź spierdalaj- mruknął Cesc i wziął ogromny łyk piwa.
- A ty, nie pijesz?- zapytał Pique, ale Alicja pokręciła przecząco głową.- Na pewno?- ponowił i zaczął wymachiwać butelką piwa.- Nie to nie- wzruszył ramionami.- Znajdą się inni chętni, co nie?- Xavi zaśmiał się głupio.
- Ale Ala, możemy wrócić na nogach do domu, albo Cesc nas przenocuje, co nie?
- Nie- odparł krótko Cesc.- Jestem pijany, ale bez przesady. Cholera wie, co strzeli do głowy Pique- powiedział, a Pique znacząco uniósł brwi go góry i uśmiechnął się głupkowato.- W zasadzie Ala może zostać- dodał po chwili.- Przyszykuje mi jutro śniadanko, gdy ja będę mieć kaca- uśmiechnął się Cesc.
- Moralnego kaca- odkaszlnął Pique.
- No to wrócimy do domu pieszo- Andres był nieugięty.- Nie musisz nas odwozić, poważnie. Napij się, tobie też się coś od życia należy.
- O nie, nie. Znowu może przyłapać nas prasa. Jeszcze niedawno krążyły zdjęcia, gdy Cesc mnie obejmował. A teraz...w towarzystwie pijanego Pique, Xaviego i ciebie Andres. Nie, to nie jest dobry pomysł.

*
            - Widzisz Alutka- zaśmiał się głośno Andres wieszając się na szyi Alicji.- Dopiąłem swego, wracamy pieszo.
- Och, zamknij mordę, blada dupo- warknęła groźnie Alicja.- I bierz te łapy, zaraz się wywrócę w tych szpilkach- rozkazała, ale Andres nic sobie z tego nie robił.
- Ala, spójrz!- zawołał Pique, na co Ala odwróciła głowę.- Jestem czarodziejem i latam na miotle!- Gerard, który trzymał między nogami kij od szczotki śmiał się w niebogłosy.- Chcesz się przelecieć razem ze mną?- zaproponował, a Alicja miała wrażenie, że Pique naprawdę wierzy, że to jest latająca miotła.
- Skąd ty do cholery wytrzasnąłeś kij od szczotki?- spytała poważnie zdziwiona Ala.- Nieważne. No dobrze, Gerard, bądź grzecznym chłopcem, odłóż tą miotłę...gdziekolwiek, i podaj Ali rączkę- mówiła i podała mu swoją wolną dłoń, którą natychmiast chwycił.- Andres, Gerard, staczacie się- jęknęła żałośnie.- Chwila...Blada dupa, Pique, a gdzie Xavi?- wyliczała cicho.- Xavi!- krzyknęła.
- Idę tuż za tobą!- zawołał.- Albo nie idę- dodał, gdy potknął się o kamień.- A nie, jednak idę!- krzyknął uradowany, gdy z trudem udało mu się utrzymać równowagę.
- Gorzej jak z dziećmi- mówiła sama do siebie.- Macie szczęście, że od domu Fabregasa jest tak blisko. Niech się tylko twoja żona dowie, Andres, będziesz biedny- zaśmiała się.

*
            - Ala, co w Twoim salonie robi trzech pijanych piłkarzy?- zapytała niepewnie Patrycja, gdy rano wyszła z sypialni.- Nie żebym miała coś przeciwko, albo żebym mieszała się w nie swoje sprawy...
- Daj spokój- zaśmiała się.- Musiałam ich przemycić w bezpieczne miejsce.
- Ala, masz dobre serducho- stwierdziła przyjaciółka.- W sumie, takim to każdy by pomógł.
- Tak, w szczególności jakiś wścibski koleś z aparatem- jęknęła żałośnie.- Co zjesz?- zapytała otwierając lodówkę.- Tamci na pewno trochę pośpią. Właśnie, muszę przedzwonić do żony Andresa.
- Chyba właśnie sama dzwoni- powiedziała Patrycja kiwając w stronę salonu, z którego dochodziły dźwięki muzyki.
- Xavi? Możesz mi wytłumaczyć, co ty do cholery wyrabiasz?- zapytała Alicja wchodząc do ich tymczasowej sypialni.
- Jestem Aladynem- odpowiedział zadowolony siedząc po turecku na dywanie i spoglądając w obraz niebios, który wisiał nad kominkiem w salonie.
- Xavi, spójrz na mnie, proszę- powiedziała Alicja łagodnym głosem.- Xavi, no spójrz, proszę.
- Jestem Aladynem, trenerze. Proszę mi nie przeszkadzać- powiedział pewnym tonem, aby po chwili wybuchnąć niepohamowanym śmiechem.- Jestem Aladynem- powtarzał.
- I to są ci wielcy piłkarze?- zaśmiała się Patrycja stając w drzwiach.- Nie powiedziałabym- dodała i zajęła się oblizywaniem łyżeczki z masła orzechowego.- Znowu dzwoni- zawołała i zaczęła tańczyć w rytm muzyki, ale gdy usłyszała jak Alicja rozmawia z kimś po hiszpańsku wróciła do kuchni.

9 komentarzy:

  1. - Idę tuż za tobą!- zawołał.- Albo nie idę- dodał, gdy potknął się o kamień.- A nie, jednak idę!- krzyknął uradowany, gdy z trudem udało mu się utrzymać równowagę. < Przypomniał mi się ten filmik na youtube, kiedy pijany facet krzyczał: Idę! Albo nie idę! :) >
    Pokłóciła się z Sergio? Jeśli tą wymianę zdań można nazwać. :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Xavi mnie rozwala. ; p
    A Sergio tak jakby zazdrosny? ; )
    Będzie się działo. Czekam na następny.
    ; *

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na nowy rozdział :) http://moje-serce-bije-dla-ciebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Na końcu jacy piłkarze xdd ciekawy rozdział. Czekam na następny :0) i oczywiście Wesołych Świąt : D

    OdpowiedzUsuń
  5. Blada dupa i Pique latający na miotle przebili wszystko. Xavi też jest świetny. Jak w domu wariatów normalnie :D Super ten rozdział, czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam na koleiny rodział : D www.opowiadaniadlakazdego.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na 5 rozdział do siebie http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Szablon został wykonany. Przepraszam za zwłokę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. hahahaha jaki niesamowity rozdział :D

    OdpowiedzUsuń