Witam gorąco! Jak tam po wczorajszym? Ja jestem bardzo rozczarowana! Tym bardziej, że miałam bilety na to spotkanie, ale niestety sprawy rodzinne uniemożliwiły mi wyjazd. Chociaż w sumie, nie wiem czy mam czego żałować, jeszcze bardziej popsułabym sobie urodziny. Przepraszam również za niekomentowanie, ale brakuje mi czasu, a do pisania to nawet chęci...Tak, rozważam zawieszenie bloga... Ale póki co dość marudzenia, zapraszam na rozdział. Tak wypytywałyście o Sergio, więc proszę bardzo! Duża dawka Ramosa!
Rozdział dodałam tak szybko specjalnie z myślą o: Naya Aya :)
____________________________________________________________
Listopadowa sobota, jak na gorącą
Hiszpanię, była bardzo chłodna. Alicja leżała w salonie i oglądała ogłupiającą
telenowele. Nie miała żadnych planów na ten weekend. Nie lubiła wychodzić na
imprezy, a Kate i Susie miałby już zaplanowany wieczór. Carlota zresztą też, z tą tylko różnicą, że panna Fabregas siedziała nad książkami. Nagle Alicja usłyszała dźwięk
telefonu.
-
Nie, nie wstanę!- krzyknęła Alicja.- Mam to gdzieś!- dodała i pogłośniła
telewizor.- No dobra, już, dobra!- westchnęła, gdy telefon dzwonił wciąż przez parę minut.- Kto jest tak wyjątkowo uparty?- zapytała i spojrzała na
telefon. Na wyświetlaczu pojawił się obcy numer, ale Alicja mimo wszystko
odebrała.- Słucham?- zapytała znudzonym głosem.
-
Cześć Ala...- zaczął niepewnie Sergio.
-
Kto mówi?- zapytała marszcząc brwi.
-
Sergio- odparł.- Jak żyjesz?
-
Jako leci- odpowiedziała swobodnie.- A co ciebie? Coś się stało, że dzwonisz,
prawda?- zapytała opierając się o blat w kuchni.
-
Nie, nic się nie stało- zaprzeczył.- Chociaż właściwie tak- poprawił się po
chwili.
-
Wiedziałam...-westchnęła Alicja.- No, ale skoro już dzwonisz, to mów.
Słucham...
-
Stało się to, że Cristiano zaprosił mnie do siebie na kolację- powiedział
szybko.
-
Nie wnikam w wasz układ- zaśmiała się Ala.- Przepraszam, ale nie mogłam się
powstrzymać- dodała próbując powstrzymać śmiech.
-
Chciałem, żebyś poszła ze mną- powiedział Ramos, puszczając mimo uszu złośliwą
uwagę Polki.
-
Ale jak?- zdziwiła się Alicja.- Jestem przecież w Barcelonie...
-
Za tydzień- oznajmił Sergio.- Masz wolne weekendy, prawda?- zapytał.
-
Prawda- potwierdziła Alicja.
-
To świetnie się składa- zawołał uradowany Ramos.- Przyjadę po ciebie w piątek
wieczorem, dobrze? Mam tydzień wolnego. To jak, zgadzasz się?- zapytał z
nadzieją w głosie.- Chyba, że wolisz przylecieć samolotem...
-
Nie wiem- odparła Alicja, nieco zszokowana.- Muszę się zastanowić.
-
Ach, w porządku- westchnął zawiedziony Sergio.- Rozumiem- zapewnił.- Dasz mi
znać do wtorku, dobrze?
-
Dobrze.
-
To trzymaj się Alicja, miłej soboty- Sergio czekał tylko na krótkie pożegnanie
i już zamierzał odłożyć słuchawkę.
-
Sergio, zaczekaj chwilę!- zawołała Ala.- Nie musisz czekać do wtorku. Zgadzam
się, chętnie wybiorę się z tobą na kolację- uśmiechnęła się sama do siebie.
*
- Proszę, otwarte!- zawołała Alicja
słysząc pukanie do drzwi.
-
Cześć- rzucił Sergio.- Trochę nieodpowiedzialne tak nie zamykać drzwi- mruknął
i spojrzał na Alę, która właśnie kończyła pakować walizkę.
-
Wiedziałam, że zaraz się zjawisz- zaśmiała się Alicja.- Tak w ogóle to witam-
powiedziała podchodząc do niego i pocałowała go w policzek.
-
A skąd ta pewność? Może właśnie za drzwiami czaił się jakiś złodziej...- mówił,
a Ala zmarszczyła brwi. Wolała unikać tego tematu, Serio nie wiedział, że Maks
wrócił.
-
Tak, na pewno by wtedy pukał- Alicja pokiwała głową i zaśmiała się cicho licząc
na to, że Sergio zmieni temat.
-
Eeee...nieważne- Sergio machnął ręką i usiadł na krześle.- Dzięki, że
zdecydowałaś się ze mną jechać- uśmiechnął się.
-
Wiszę ci dwie przysługi- odparła.- Poza tym zawsze to jakaś miła alternatywa-
dodała zapinając torbę. – W porządku, jestem już spakowana, możemy jechać.
- Ta kolacja to z jakiejś
szczególnej okazji?- zapytała Alicja, gdy oboje wsiedli do samochodu.- Boże!-
Alicja uderzyła się w twarz.- Dlaczego nie spytałam cię o to wcześniej?-
wyrzucała sobie.- Zaraz się okaże, że będzie pełno ludzi, których ja nawet nie
znam i do nich nie pasuje. Strojem, zachowaniem i zasobnością portfela.
-
Spokojnie- powiedział Sergio ruszając z parkingu.- Będzie tylko kilka osób-
zapewnił.
-
Możesz mi powiedzieć kto?- zapytała Ala.
-
Yhym- odparł Sergio, ale długo nic nie mówił, więc Ala go szturchnęła.- Marcelo
z żoną, Iker, ale sam...
-
Nie będzie Sary?- zapytała smutno Alicja.- Liczyłam, że lepiej ją poznam...-
westchnęła.
-
Cristiano też będzie sam- powiedział Ramos.- Przyjdzie też Mesut z dziewczyną.
-
Tą...- mruknęła Alicja.- Jak jej tam...- Alicja usiłowała przypomnieć sobie
imię dziewczyny, poznanej na weselu. Pomagała sobie pstrykaniem pałacami, jakby
to w jakiś sposób miało faktycznie zadziałać.
-
Camila- przypomniał jej Sergio.- Nie, już z nią jest.
-
Wrócił do...uroczego rudzielca?- zapytała.
-
Pudło- zaśmiał się.- Teraz jest z wychudzoną brunetką.
-
Szaleje- mruknęła Alicja wywracają oczami.
-
Chcesz kawy?- zapytał Sergio.- Zaraz muszę zatrzymać się na jakiejś stacji.
-
Nie, dziękuje- odparła z uśmiechem.- Nie piję kawy- dodała, a Sergio uniósł
brwi do góry.
-
To może gorącej czekolady?- zaproponował.
-
O!- zawołała.- To już prędzej.
*
- Ślicznie wyglądasz!- zawołał
Ramos, gdy Alicja wyszła z pokoju gościnnego.- Nie zrozum mnie źle...Zawsze
wyglądasz uroczo, ale zdecydowanie częściej powinnaś nosić sukienki- uśmiechnął
się.
-
Dziękuje- odparła Alicja.- Cieszę, że ci się podobammm...moja kreacja- dodała
gładząc koronkową sukienkę.
-
Chyba nigdy tego nie pojmę- Sergio, stojąc przed ogromnym lustrem, siłował się
z krawatem.
-
Daj to, pomogę ci- Alicja podeszła do niego i szybko uporała się z krawatem.-
Dlaczego właściwie go zakładasz?- zapytała.
-
Żeby nie odstawać- odparł wzruszając ramionami.
-
Wiesz co...- westchnęła Alicja spinając wysoko włosy.- Głupio mi trochę tam
iść...
-
Zostaw rozpuszczone- powiedział Sergio.- Wolę jak rozpuszczasz loki, są
śliczne.
-
Słuchałeś mnie w ogóle?- zapytała Alicja odwracając się do niego.
-
Tak- mruknął.- Ale gadasz takie głupoty, że to zignorowałem- Sergio bawił się
kluczkami od samochodu.
-
Dzięki, Ramos, dzięki- zaśmiała się gorzko Alicja.
-
Dlaczego miałoby być ci głupio?- zapytał Sergio unosząc brwi do góry.- Po
pierwsze- wskazał na kciuka.- Idziesz jako moja osoba towarzysząca. Po drugie,
Cristiano chętnie pozna „dziewczynę z wesela Ikera, która była z Xavim”-
zacytował.- Po trzecie...Sara jednak będzie. Więc sama widzisz- wzruszył
ramionami.- Musisz iść. Poza tym i tak nie masz wyboru- uśmiechnął się.- No to
jak? Gotowa?- zapytał, a Alicja kiwnęła głową.- W takim razie chodźmy-
powiedział i wziął Alicję pod rękę.
*
- Jesteście parą?- zapytał Marcelo,
gdy siódemką siedzieli w ogromnej, ale przytulnej jadalni Cristiano.
-
Marcelo!- jęknęła jego żona odkładając sztućce.- Miejże trochę taktu!
-
No co?- oburzył się.- Tylko pytam- dodał, biorąc łyk wina.
-
Nie, nie jesteśmy parą- odparła Alicja spokojnie.
-
Dlaczego nie przyszliście razem na ślub Ikera?- wypytywał dalej Marcelo, ani
trochę nie przejął się uwagami żony.
-
Kochanie, prosiłam- warknęła małżonka Marcelo.- Nie drąż tematu.
-
A przestań- Marcelo machnął ręką.- Ja pytam z czystej ciekawość, skarbie.
-
To proste- odpowiedziała Alicja.- Pierwszy zaprosił mnie Xavi.
-
No widzisz Ramos- Marcelo zacmokał w stronę Sergio.- Wystarczyło spytać,
kochasiu- powiedział beztrosko.- Gdzie ten Mesut?- zapytał zmieniając temat.- W
ogóle się zjawi? Jestem ciekawy, jaką tym razem przyprowadzi...
-
Marcelo, obiecaj mi tylko, że nie będziesz wygłaszał przy stole złośliwych
uwag, dobrze? Nie rób przykrości Mesutowi i dziewczynie, która z nim przyjdzie.
Obiecasz mi to?- Clarisse spojrzała na swojego ukochana z nadzieją.
-
Jeśli przyjdzie z nim jakąś sympatyczna osobą, to oczywiście, że nie będę-
zapewnił.- Na przykład, jeśli taka jak Ala- Marcelo wskazał na Polkę, a Alicja
uśmiechnęła się mimowolnie.
- Boże, za kogo ja wyszłam?-
Clarisse ukryła twarz w dłoniach, gdy przy stole siedziały już tylko kobiety.
-
Marcelo jest pocieszny- uśmiechnęła się Ala.
-
Czasem nie pomyśli a powie- westchnęła.- Co ja mówię! On nigdy nie myśli, a
jadaczka mu się nie zamyka- zaśmiała się gorzko.- Mam nadzieję, że cię nie
uraził wypytaniem o to, co jest pomiędzy tobą i Sergio...
-
Nie, jest w porządku- zapewniła Ala.
-
Nawiasem mówiąc, ale on na ciebie patrzy!- zawołała Sara.- Cały czas!
-
Ale że niby kto?- zdziwiła się Ala, upewniając się, że żaden z piłkarz nie
słyszały ich rozmowy.
-
No Sergio, a kto?!- zaśmiała się wesoło.- Myślałam, że uderzy Mesuta, gdy
zaczął prawić ci komplementy. Jest o ciebie cholernie zazdrosny, widać to-
mówiła machając przy tym głową.
-
Ona ma rację- Clarisse potwierdziła.- Nie mógł oderwać od ciebie wzroku!-
dodała i wzięła łyk wytrawnego wina.