-
Dziękuję za miły wieczór- Cristiano pocałował Alę dwukrotnie w policzek.- Mam
nadzieję, że jeszcze kiedyś się zobaczymy- powiedział.
-
Wzajemnie- odparła Ala uśmiechając się delikatnie.
-
Dokładnie! Ja chcę powtórkę!- zawołała Sara i przytuliła Alicję.- Zabijał
wzrokiem Cristiano- wyszeptała Sara wprost do ucha Ali.- Do zobaczenia-
uśmiechnęła się Sara.
-
Tak, dziękujemy- odparł Sergio.- Do zobaczenia, spokojnej nocy- dodał i
chwytając Alę za rękę ruszyli w kierunku drzwi wyjściowych.
- Jestem ci wdzięczny za to, że
byłaś tutaj dzisiaj, ze mną- powiedział Ramos otwierając przed Alicją drzwi do
samochodu.
-
Cała przyjemność po mojej stronie- odparła i wsiadła do auta.
-
Świetnie dogadywałaś się z Sarą- stwierdził Sergio, gdy jechali do domu.
-
Masz rację- Ala uśmiechnęła się.- Sara to wspaniała osoba.
-
A co sądzisz o Marcelo?- zapytał, był bardzo ciekawy opinii Ali.
-
Komuś może się wydawać infantylny- stwierdziła.- Ale według mnie jest
pocieszny- zapewniła.- Jego żonie było za niego bardzo głupio, ale chyba nie
potrzebnie, prawda?
-
Ja jestem do niego przyzwyczajony- zaśmiał się.- Cieszę się, że go polubiłaś-
uśmiechnął się i długo spoglądał na Alicję.
-
Patrz na drogę!- zawołała Ala.- Uważaj, proszę- jęknęła błagalnym tonem.
*
- Alicja...- zaczął Sergio, gdy siedzieli późną porą
w salonie.- Mogę cię o coś spytać?
-
Właśnie to zrobiłeś- uśmiechnęła się.- Pewnie, pewnie, pytaj...- dodała, ściągając
ze stóp szpilki, co przyniosło jej ogromną ulgę.
-
Jeśli nie chcesz, to nie musisz odpowiadać- zapewnił Ramos, a Alicja mając
pełne usta zachęciła go do mówienia gestem dłoni .- Dlaczego zawsze każesz mi
zwolnić?- spytał w końcu, a Alicja prawie się zakrztusiła.- Przepraszam,
czułem, że to delikatna sprawa...- mamrotał.- Nie było pytania.
-
Nie, nie...- pokręciła głową.- Minęło tyle lat, nauczyłam się o tym mówić.-
powiedziała odwracają wzrok i mocno zaciskając usta. – Ale ostrzegam, że to
długa historia, na pewno chcesz o tym słuchać?- Sergio kiwnął głową.- Słabo ją
pamiętam- westchnęła smutno.- Wiem, że była naprawdę dobrym lekarzem, uratowała
tyle ludzkich istnień. Raz coś poszło nie tak, jak należy. Straciła prawo do
wykonywania zawodu. Zawsze była taka zadbana i elegancka- mówiła Ala, a jej
oczy zaszły łzami, jak zawsze, gdy wspominała rodziców.- Potem nabrała w
zwyczaju chodzenia po domu w nocnej, satynowej koszuli z drinkiem w ręku.
-
Ala, widzę, że to jest dla ciebie trudne, nie musisz mi o tym mówić- chwycił ją
za dłoń.
-
Była chuda jak patyk, ale w dalszym ciągu piękna- puściła jego uwagę mimo uszu.
Sergio zrozumiał, że nie należy jej przerywać. -Zawsze była opanowana, kochałam
jej spokojny, aksamitny głos. Po stracie pracy stała się wrażliwa, złościło ją
dosłownie wszystko. To, że Adrian odstawił szampon o centymetr dalej, albo
talerz na stole i gitara taty. Tak, gitara taty. To irytowała ją najbardziej.
Wiesz, gdy przebiegał po strunach gitary: A-dur, G-dur, A-dur...I śpiewał-
wzięła głęboki oddech.- Pamiętam, jak tato grał ją po raz ostatni-mówiła
dalej.- Mama usiadła przed telewizorem z nogami na pufie, oczywiście z drinkiem
w ręce i spod ciężkich powiek oglądała telenowele. Tato zaproponował
przejażdżkę, a mamie było wszystko jedno. U Adriana przesiadywali koledzy, więc
zostałam pod ich opieką. Rodzice długo nie wracali-głos Alicji drżał coraz
bardziej.- W nocy wpadła do nas ciocia, siostra mamy. Przytuliła mnie mocno i
głośno łkając zapewniała, że wszystko się jakoś ułoży. Ja dalej nie wiedziałam,
co się dzieje. Miałam osiem lat i całe moje życie legło w gruzach...- Alicja na
dobre się rozkleiła, Sergio przytulił ją mocno do siebie, ale nic nie mówił,
pozwoli Ali się wypłakać.- Pamiętam, że na pogrzebie było naprawdę dużo ludzi.
Pełno obcych osób podchodziło do mnie i dziękowało za to, co zrobiła dla nich
moja mama. Sam widzisz, była fantastyczną osobą. Ale najbardziej brakuje mi
śpiewu mojego taty.
*
- Dzień dobry- uśmiechnęła się
Alicja wchodząc do salonu, w którym siedział Ramos.
-
Dzień dobry- odparł Sergio.- Długo spałaś- stwierdził spoglądając na zegarek.-
Masz ochotę wyjść gdzieś wieczorem?- zapytał podnosząc wzrok na Alę.
-
Znowu?- zdziwiła się.- Poza tym...- zaczęła.- Jutro poniedziałek, muszę wrócić
do Barcelony.
-
Wcale nie musisz- zaśmiał się Sergio.- Wiem, że masz wolne.
-
Skąd ty to wiesz?- zapytała i czuła, że się rumieni.- To, że mam wolne...-
zaczęła.- Nie oznacza, że nie mam innych ważnych spraw do załatwienia- dodała.
Ha! Wyszła z tej sytuacji obronną ręką.
-
Yhym- mruknął Sergio i długo siedzieli w ciszy.
-
To jak będzie?- spytała, zmęczona niezręczną ciszą, Alicja.
- Zaraz będzie leciał mój ulubiony
serial!- Sergio zerwał się w poszukiwaniu pilota.- No co?- jęknął, gdy
zobaczył, jak Alicja na niego spogląda.- Mogłabyś wstać? Pewnie na nim
siedzisz...
- Oglądasz jakieś głupie
telenowele, poważnie?- spytała wstając z fotela.
-
No, tylko nie mów nikomu- zaśmiał się i puścił oczko do Alicji.